|
Historia wojny według Stephena Ambrose’„Był czas, kiedy świat zażądał od zwykłych ludzi niezwykłych czynów”. Dziś tysiące ludzi trwają w fascynacji pokoleniem, które wyzwoliło Europę. Kadr z filmu Kompania Braci Stephen Ambrose – pierwszy, który pamiętał. Pamiętał i zadbał o to, abyśmy my nie zapomnieli. Zrobił to w chyba najprostszy sposób – napisał książkę. A dokładniej – kilka książek.Ich bohaterami są zwykli alianccy żołnierze. Przed wojną robotnicy, farmerzy, uczniowie. Od 6 czerwca 1944 – obywatele w mundurach.
Kadr z filmu Kompania Braci Dzieła Ambrose’a można na pierwszy rzut oka wziąć za nudne historyczne opracowania. Patrząc na podtytuły typu „…6 czerwca 1944…przełomowa bitwa II Wojny Światowej…” nie można oprzeć się wrażeniu, że mamy do czynienia z kilkuset stronami papieru zadrukowanego niezbyt interesującym opisem wojny z perspektywy sztabu, gdzie kilka tysięcy ofiar to – jak powiedział Stalin – po prostu statystyka. Wrażenie jak najbardziej mylne, co uświadamiają nam już pierwsze strony każdej z książek. Ambrose to przede wszystkim reporter. Na podstawie rozmów ze świadkami dramatycznych wydarzeń, listów żołnierzy, raportów dowództwa i wielu innych źródeł historycznych przedstawia wojnę z perspektywy okopu na pierwszej linii frontu, gdzie twoja jednostka to po prostu kilku kolegów obok oraz dowódca. Warto także wspomnieć, że – jak na historyka – Ambrose dysponuje
wspaniałym stylem, którego mogłoby pozazdrościć mu wielu
powieściopisarzy. Amerykanie w wyzwolonym Eindhoven Na co jeszcze warto zwrócić uwagę? Odpowiedź jest krótka – na dokładność.Podczas lektury poznajemy każdego żołnierza osobiście. Jego wygląd, dokonania, charakter nie są dla czytelnika żadną tajemnicą. Buduje to więź, która w przypadku śmierci bohatera wywołuje u czytelnika przygnębienie, uczucie pustki niemal tak samo silne, jak w przypadku utraty naprawdę bliskiej osoby. Ambrose nie zapomina jednak o swym historycznym powołaniu. Rzetelnie opisuje decyzje najwyższego szczebla dowództwa i ich znaczenie dla przeciętnego szeregowca. Jego uwadze nie umykają nawet szerzej nieznane, acz warte uwagi potyczki. Gratka dla miłośników historii opisana w przepiękny sposób. Nie można jeszcze nie wspomnieć o obiektywności autora. Jeśli Amerykanie kradli, zabijali jeńców, czy uciekali z pola walki – przeczytamy o tym w książkach Ambrose’a. Nie wyobrażam sobie, aby ktoś, kto nazywa siebie miłośnikiem historii mógł nie przeczytać dzieł Stephena Ambrose’a. Oprócz wielkiej wartość historycznej i literackiej mają w sobie jeszcze coś – pamięć tysięcy poległych za wolność i demokrację. W krótkich, żołnierskich słowach – pozycja obowiązkowa! D – DAY Dzieło opisujące operację Overlord, czyli desant na plażach Normandii. Autor skupia się na pokazaniu dnia desantu(tytułowy D – Day) w każdym, najmniejszym nawet szczególe. Poznajemy zadania poszczególnych jednostek i wywiązanie się z nich, wrażenia ocalałych żołnierzy oraz długotrwały proces przygotowań do operacji. Nie zabrakło także wojny z niemieckiej perspektywy. Co czuł niemiecki żołnierz podczas ostrzału lądujących Amerykanów za pomocą MG – 42? Gdzie Hitler przewidywał natarcie? Co 6 czerwca robił Erwin Rommel? Ambrose udziela odpowiedzi także na te pytania. Przede wszystkim pokazuje jednak rzeź, jaka rozegrała się na plażach Normandii 6 czerwca, 60 lat temu. Trzeba przyznać, że trochę zbyt ogólnikowo – w porównaniu z choćby opisem lądowania na plaży Omaha – Ambrose potraktował działania spadochroniarzy podczas Overlord, jednak można mu to wybaczyć, gdyż temat ten porusza w swych innych książkach. Stephen Ambrose
OBYWATELE W MUNDURACH Kontynuacja „D – Day”. Opowiada dalsze dzieje wojny – od zwycięskiego pochodu przez Francję aż do kapitulacji Niemiec. Trochę więcej o kuluarach władzy, czyli osobach pokroju Eisenhowera, Pattona, Bradley’a. W „Obywatelach…” Ambrose skupia się na pokazaniu bezsensu i brutalności wojny. Krew, krew, krew i sąd pisarza nad osobami, które pchały młodych Amerykanów wprost pod lufy żołnierzy Wehrmachtu. Miłośnicy historii nie znajdą w niej dla siebie tak dużo, jak w „D – Day”, gdyż więcej w niej o życiu w okopie, niż militarnym i politycznym znaczeniu wydarzeń tego okresu. Największą zaletą opisywanej książki jest chyba to, że tak do końca Ambrose nie jest jej autorem. Są nimi żołnierze, których ustne relacje i listy zebrał Ambrose. Stephen Ambrose
MOST PEGASUS
Tekst : Dawid Fiedorowicz
|
![]() ![]()
|
All rights reserved 2005. Designed by Neo.